Ocena:
Książka „Pigmalion” George'a Bernarda Shawa przedstawia bogatą analizę tematów takich jak klasa społeczna, tożsamość i złożoność relacji, szczególnie poprzez postać Elizy Doolittle. Wielu czytelników docenia głębię i znaczenie tej sztuki w porównaniu z jej musicalową adaptacją „My Fair Lady”. Jednak opinie na temat postaci i dialogów są różne, a niektórzy uważają je za mniej wciągające lub sympatyczne. Ogólnie rzecz biorąc, książka jest postrzegana jako klasyka warta przeczytania, szczególnie ze względu na wnikliwy komentarz na temat norm społecznych.
Zalety:⬤ Zapewnia bardziej zniuansowane spojrzenie na postacie, zwłaszcza Elizę, podkreślając jej rozwój i niezależność.
⬤ Przedmowa i kontekst historyczny zwiększają zrozumienie tematyki sztuki.
⬤ Krótka długość sprawia, że jest to przystępna lektura.
⬤ Silne tematy, które rezonują ze współczesnymi kwestiami dotyczącymi płci i klasy społecznej.
⬤ Wciągający styl pisania z ostrym dowcipem i humorem.
⬤ Niektórzy czytelnicy uważają, że bohaterów nie da się polubić, a dialogi są płaskie i zrzędliwe.
⬤ Różnice między sztuką a wersją musicalową mogą być rozczarowujące dla fanów „My Fair Lady”.
⬤ Niektóre wydania mają problemy, takie jak brakujące sceny, problemy z edycją lub słabe formatowanie.
⬤ W kilku recenzjach stwierdzono, że sztuka może wydawać się przestarzała dla współczesnych widzów.
(na podstawie 413 opinii czytelników)
Pygmalion
Kup jedną z klasycznych książek 1st World Library i wesprzyj naszą bezpłatną internetową bibliotekę e-booków do pobrania. 1st World Library-Literary Society jest edukacyjną organizacją non-profit. Odwiedź nas online na www.1stWorldLibrary.ORG - - Jak zobaczymy później, Pigmalion potrzebuje nie przedmowy, ale kontynuacji, którą dostarczyłem w należnym jej miejscu. Anglicy nie szanują swojego języka i nie uczą swoich dzieci mówić w nim. Jego pisownia jest tak obrzydliwa, że żaden człowiek nie jest w stanie nauczyć się, jak on brzmi. Niemożliwe jest, aby Anglik otworzył usta, nie powodując nienawiści lub pogardy ze strony innego Anglika. Niemiecki i hiszpański są dostępne dla obcokrajowców: Angielski nie jest dostępny nawet dla Anglików. Reformator, którego potrzebuje dziś Anglia, to energiczny entuzjasta fonetyki: dlatego uczyniłem go bohaterem popularnej sztuki. Bohaterowie tego rodzaju wołają na puszczy od wielu lat. Kiedy zainteresowałem się tym tematem pod koniec lat siedemdziesiątych, Melville Bell już nie żył, ale Alexander J. Ellis był wciąż żywym patriarchą, z imponującą głową zawsze przykrytą aksamitną czapką, za którą przepraszał na publicznych spotkaniach w bardzo uprzejmy sposób. On i Tito Pagliardini, inny weteran fonetyki, byli ludźmi, których nie sposób było nie lubić.
Henry'emu Sweetowi, wówczas młodemu człowiekowi, brakowało słodyczy charakteru: był tak ugodowy dla konwencjonalnych śmiertelników jak Ibsen czy Samuel Butler. Jego wielkie zdolności jako fonetyka (był, jak sądzę, najlepszy z nich wszystkich w swojej pracy) dałyby mu wysokie oficjalne uznanie i być może pozwoliłyby mu spopularyzować swój przedmiot, gdyby nie jego szatańska pogarda dla wszystkich akademickich dygnitarzy i ogólnie osób, które myślały więcej o grece niż o fonetyce. Pewnego razu, w czasach, gdy Imperial Institute wznosił się w South Kensington, a Joseph Chamberlain rozkwitał Imperium, nakłoniłem redaktora wiodącego miesięcznika, by zamówił u Sweeta artykuł na temat imperialnego znaczenia jego przedmiotu. Kiedy artykuł dotarł, zawierał jedynie brutalnie szyderczy atak na profesora języka i literatury, którego katedrę Sweet uważał za właściwą jedynie dla eksperta od fonetyki. Artykuł, jako zniesławiający, musiał zostać zwrócony jako niemożliwy, a ja musiałem zrezygnować z marzenia o wyciągnięciu jego autora na światło dzienne. Kiedy spotkałem go później, po raz pierwszy od wielu lat, ku mojemu zdumieniu odkryłem, że on, który był całkiem przyzwoicie prezentującym się młodym mężczyzną, zdołał zmienić swój osobisty wygląd, aż stał się rodzajem chodzącego potępienia Oksfordu i wszystkich jego tradycji. Musiał w dużej mierze sam sobie zawdzięczać to, że został wciśnięty do czegoś, co nazywano tam czytelnictwem fonetyki.
Przyszłość fonetyki spoczywa prawdopodobnie w rękach jego uczniów, którzy wszyscy na niego przysięgali; ale nic nie mogło skłonić samego człowieka do jakiejkolwiek zgodności z uniwersytetem, do którego mimo to przylgnął boskim prawem w intensywnie oksfordzki sposób. Śmiem twierdzić, że jego dokumenty, jeśli w ogóle je pozostawił, zawierają kilka satyr, które mogą zostać opublikowane bez zbyt destrukcyjnych skutków pięćdziesiąt lat później. Wierzę, że nie był w najmniejszym stopniu człowiekiem o złym usposobieniu, wręcz przeciwnie, ale nie cierpiał głupców.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)