Ocena:
Sin Hellcat to zabawna opowieść o Harveyu Christopherze, mężczyźnie tkwiącym w nudnym małżeństwie, który na nowo nawiązuje romans ze swoją ukochaną ze studiów, Jodi, obecnie wysokiej klasy prostytutką. Narracja zawiera elementy seksu, nostalgii i przygody, gdy Harvey angażuje się w przemyt. Chociaż książka ma kapryśny ton i zabawne sytuacje, jej okładka i tytuł mogą wprowadzać potencjalnych czytelników w błąd co do jej treści i intencji.
Zalety:Historia jest dobrze napisana i zabawna, z unikalnym połączeniem nostalgii i humoru. Pozytywnie należy ocenić rozwój postaci, zwłaszcza w retrospekcjach z czasów studiów. Współpraca między uznanymi autorami Blockiem i Westlake'em dodaje warstwę intrygi, a książka z powodzeniem utrzymuje zaangażowanie czytelnika nawet w mniej ekscytujących momentach.
Wady:Tytuł i okładka nie odzwierciedlają dokładnie treści książki, co może zniechęcić niektórych czytelników. Niektórzy uznali, że scenom seksu brakuje erotyzmu, a wiele wskazuje na to, że jakość pisania, szczególnie we wcześniejszych pracach, może nie spełniać współczesnych standardów. Dodatkowo, niektórzy czytelnicy uważali, że początkowy zwrot akcji dotyczący tego, że Jodi jest prostytutką, osłabił wpływ historii.
(na podstawie 6 opinii czytelników)
Sin Hellcat
Od autora:
To trzecia powieść Donalda E. Westlake'a, którą napisaliśmy wspólnie, SIN HELLCAT, i myślę, że może być najlepsza z tych trzech - ale nie mogliśmy umieścić na niej wspólnego podpisu. Cóż, zrobiliśmy to - ale ktoś w Nightstand poczuł się wolny, by to zmienić, usuwając Alana Marshalla z linii "autorstwa Alana Marshalla i Andrew Shawa", którą dostarczyliśmy. To samo stało się z CIRCLE OF SINNERS, moją współpracą dla Nightstand z Halem Dresnerem.
Oznaczyliśmy ją "By Andrew Shaw and Don Holliday" i tym razem to Andrew Shaw został usunięty.
Cóż, zostało to już poprawione. SIN HELLCAT, podobnie jak jego koledzy, ma oba nazwiska na okładce. I to nasze imiona, a nie te, które nosiliśmy za naszą pracę w świecie papierowej erotyki.
Kiedy obaj zaczynaliśmy jako pisarze, odbyliśmy staż pisząc powieści erotyczne dla Harry'ego Shortena w Midwood Books i Billa Hamlinga w Nightstand. (Byłem Sheldonem Lordem dla Midwood i Andrew Shawem dla Nightstand, podczas gdy Don był Alanem Marshallem dla obu wydawców). Należy jednak pamiętać, że obecność któregokolwiek z tych nazwisk na książce nie gwarantuje, że napisał ją jeden z nas. Obaj zawarliśmy umowy, na mocy których mniej znani pisarze przesyłali prace pod naszymi nazwiskami - i wiem, że trudno uwierzyć, że jacykolwiek pisarze byli mniej znani niż my w tamtych czasach, ale to prawda. )
Cóż. Zaprzyjaźniliśmy się latem 1959 roku, kiedy mieszkaliśmy kilka przecznic od siebie w centrum Manhattanu. Ja mieszkałem w Hotelu Rio, na 47. Zachodniej między Szóstą i Siódmą Aleją, a Don przecznicę na południe i kilka przecznic na zachód ode mnie. Potem przeprowadziłem się z powrotem do domu moich rodziców w Buffalo, a Don z żoną i dzieckiem przeprowadzili się do Canarsie.
W pewnym momencie zdecydowaliśmy, że fajnie byłoby zrobić razem powieść. Nie poprzez wymyślanie jej, rozmawianie o niej i, no wiesz, współpracę w poważny artystyczny sposób. Nasza metoda była prostsza. Jeden z nas pisał rozdział, a potem drugi pisał rozdział po nim i tak w kółko, aż mieliśmy książkę.
To działało i na Boga, było zabawne. Pierwszą z naszych prób była A GIRL CALLED HONEY, a zaczęło się od tego, że napisałem rozdział i wysłałem go do Dona. I tak dalej, a skończyliśmy, gdy mieliśmy książkę i wysłaliśmy ją do Henry'ego Morrisona, który wysłał ją do Harry'ego Shortena. Umieściliśmy nasze nazwiska na książce, czyli nasze pseudonimy, i w ten sposób Harry ją opublikował: Sheldon Lord i Alan Marshall. Dołączył też naszą dedykację: "Dla Dona Westlake'a i Larry'ego Blocka, którzy nas przedstawili".
Było tak fajnie, że zrobiliśmy to jeszcze raz. Tym razem Don napisał pierwszy rozdział, a ja drugi. Czy nadal byłem w Buffalo i czy nadal wysyłaliśmy rozdziały pocztą? Niech mnie diabli, jeśli pamiętam. Myślę, że mogłem być już wtedy w Nowym Jorku, mieszkając z moją pierwszą żoną na West 69th Street. Ale może nie, i jakie to ma znaczenie? Skończyliśmy książkę, wysłaliśmy ją, Midwood ją opublikował, a my podzieliliśmy się zaliczką, która prawdopodobnie wynosiła 600 dolarów za A GIRL CALLED HONEY, ale mogła wzrosnąć do 750 dolarów do czasu wydania SO WILLING. Tak więc każdy z nas dostał 300 lub 375 dolarów, co w dzisiejszych czasach nie jest dużą sumą pieniędzy, podobnie jak w 1960 roku, ale nie był to też duży kłopot.
Cholera, to były dobre czasy.
Nieważne. Oto SIN HELLCAT - a jeśli jego lektura przyniesie ci choć ułamek frajdy, jaką mieliśmy, pisząc go, od razu wrócisz, by zgarnąć A GIRL CALLED HONEY i SO WILLING.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)