Ocena:

Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 3 głosach.
Jedna z serii książek z przetłumaczonymi haiku (z japońskiego) na pojedyncze tematy autorstwa Robina D. Gilla.
Fly-ku przedstawia setki haiku o muchach, lepach na muchy i papierze na muchy, z których dziesiątki są autorstwa Issy (1763-1827), którego słynne ku o muchie błagającej, by jej nie bić, od dawna budzi kontrowersje ze względu na rzekomą ckliwość i antropomorfizm. Gill broni Issy i jego słynnego ku o muchach, pokazując jednocześnie, że miłośnicy Issy mylą się, zakładając, że był on pierwszym, który zauważył muchy ocierające się o siebie kończynami. Istniało już stulecie takich much w haiku i jeszcze starsza tradycja ekspresyjnych "rąk" w paprociach, której poświęcono cały rozdział w tej książce, skądinąd poświęconej wyłącznie musca maledicta (i, okazjonalnie, benedicta).
Podobnie jak we wcześniejszym Rise, Ye Sea Slugs Gilla, większość wierszy ma setki lat i jest podzielona tematycznie, ale podejście jest raczej fenomenologiczne niż metamorficzne: muchy, które błagają, muchy, które są uderzane, muchy, które uciekają, muchy, które zostają itp.
Aby zrównoważyć obraz, istnieje długi rozdział ze 100 nowoczesnymi i współczesnymi muchami-ku, a część najdłuższego rozdziału (Sundry Flies) wprowadza kilkanaście lub dwa zagraniczne (anglojęzyczne) muchy-ku. Sam Gill wyznaje większe zainteresowanie poezją komarów, pcheł, srebrnych rybek, cykad i piorunów, ale dokonując wielkiego (i całkowicie przypadkowego) odkrycia na temat słynnego fly-ku Issy - wydaje się, że jest to zapożyczenie z nieznanego senryu o wojowniku Benkei - postanowił najpierw zrobić tę książkę.
Oprócz oryginalnych japońskich tekstów do wszystkich wierszy dołączono esej w języku japońskim na temat tego odkrycia i jego znaczenia. Zwiększa to nieco cenę, ale podobnie jak wszystkie książki Paraverse Press, Fly-ku jest niezwykle tania jak na książkę anglojęzyczną, w tym japońską. Przykładowy akapit z Przedmowy: Machać czy nie machać: oto pytanie stawiane przez wiele, jeśli nie większość z tysięcy haiku napisanych o muchach w ciągu ostatnich czterystu czy pięciuset lat.
Odpowiedź, jeśli w ogóle istnieje, nie jest prosta. Większość japońskich poetów nie podzielała poczucia pokrewieństwa Johna Muira z "naszymi horyzontalnymi braćmi", którzy "sprawiają, że wszystkie martwe ciała latają", a tym bardziej nie podzielała sympatii Johna Clare'a do "naszych wróżkowych rodzin". Nawet haiku najbardziej miłosiernego poety ze wszystkich, Kobayashiego Issy, którego uczucie do much jest najbliższe uczuciu amerykańskiego przyrodnika i angielskiego poety przyrody, tak naprawdę nie potępiało poklepywania, jak zwykle wyobraża sobie większość jego zachodnich i, co za tym idzie, japońskich czytelników".