Ocena:

Seria Ranch oferuje wciągającą narrację z wiarygodnymi postaciami i wciągającą fabułą w sześciu książkach. Cierpi ona jednak z powodu słabej gramatyki i edycji, co negatywnie wpływa na ogólne wrażenia z lektury.
Zalety:⬤ Wciągające historie, które utrzymują czytelników w napięciu
⬤ wiarygodni bohaterowie
⬤ ciekawe zwroty akcji i niespodzianki
⬤ stała poprawa w pisaniu na przestrzeni serii
⬤ emocjonalna głębia w narracji
⬤ utrzymuje spójną fabułę
⬤ dobre tempo i płynność.
⬤ Poważne problemy gramatyczne i edytorskie, które zakłócają wrażenia z lektury
⬤ niespójność jakości, zwłaszcza w późniejszych książkach
⬤ niektóre postacie i elementy fabuły mogą wydawać się chaotyczne
⬤ poleganie na Deus ex Machina
⬤ obawy o brak odpowiedniej korekty.
(na podstawie 78 opinii czytelników)
The Ranch: Junta Rising
Postapokaliptyczna fikcja autorstwa Seana Liscoma
Jason Sterling prowadził proste życie. Przez całe dorosłe życie pracował w tej samej pracy, nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci. Był przyzwyczajony do robienia rzeczy na własną rękę. Jego wygodne życie zostało wstrząśnięte do głębi w dniu, w którym dowiedział się o śmierci ojca. Było to tajemnicze spotkanie, które wprawiło w ruch wydarzenia zmieniające życie, a urok nowego życia był zbyt wielki, by od niego odejść. Kiedy impuls elektromagnetyczny rzuca współczesny świat na kolana, wybór Jasona okazuje się słuszny.
Fragment
"Zamknij się! "jeden z mężczyzn, którzy wyciągnęli go z domu, zaszczekał i kopnął go w kikut, który kiedyś był jego nogą. Ira wydał z siebie syk bólu, a obie jego ręce powędrowały do zniszczonej nogi.
"Zostaw go! "krzyknąłem. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i podszedł. Uklęknął przede mną i zbliżył swoją twarz do mojej.
"Chcesz do niego dołączyć? Mogę to zorganizować! "warknął mi w twarz. Jego zjełczały oddech był prawie wystarczający, bym się zakrztusiła.
"Chcesz zdjąć te kajdanki i spróbować? "Zaśmiałem się. Bez ostrzeżenia chwycił za pasek mojej zbroi i rzucił mnie na ziemię. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na niego. Widziałam wściekłość kipiącą w jego oczach. "Chyba zadajesz się tylko z jednonogimi mężczyznami i skutymi dziewczynami. O co chodzi? Nie możesz pokonać kogoś w uczciwej walce? ".
Odpiął duży nóż bowie od pasa i zbliżył się o krok. Podciągnęłam kolana, jakbym chciała się odepchnąć. W rzeczywistości przygotowywałem się do zadania mu piekielnego kopniaka w jaja. Nagle się rozproszył i przestał się zbliżać, a jego zachowanie zmieniło się w mgnieniu oka. Odwróciłem głowę, by zobaczyć, na co patrzy. Okazało się, na kogo patrzył. Ken Shaw wyszedł z cienia wczesnego wieczoru.
"Co tu się do cholery dzieje, panie Bradshaw? "zapytał Ken, przechodząc nad Irą, a potem nade mną. Zdawał się ignorować nas obu i uważnie wpatrywał się w mężczyznę z zepsutymi zębami i nieświeżym oddechem.
"JA, JA, JA....." jąkał się Bradshaw. Ken stał teraz bezpośrednio przed nim.
"Jaki był mój wyraźny rozkaz dotyczący szeryfów? ".
"Chciałeś ich żywych? "Bradshaw odpowiedział pytająco.
"I?".
"Bez szwanku. Chciałeś, żeby nic im się nie stało".
"Czy to dlatego rzuciłeś ją na ziemię? "Ken wskazał na mnie. "Czy moje rozkazy były tak niejasne, że czułeś potrzebę rzucenia skutej kobiety na ziemię i narysowania swojej świńskiej naklejki? Co zamierzał pan zrobić, panie Bradshaw?". ".