Ocena:
Książka „A Matter of Honor” została ogólnie dobrze przyjęta przez fanów Stargate SG-1, chwalona za głębię emocjonalną, rozwój postaci i zdolność do przywołania atmosfery serialu telewizyjnego. Niektórzy czytelnicy uznali ją za powtarzalną i przeładowaną niepotrzebnymi szczegółami, podczas gdy inni docenili rozwinięcie znanych wątków fabularnych. Krytycy wspominali o kwestiach związanych z naukowym podejściem do fabuły i pewnych zachowaniach postaci, które wydawały się nie na miejscu.
Zalety:⬤ Dobrze napisany z emocjonalnymi momentami
⬤ wciągająca fabuła, która pozostaje wierna postaciom
⬤ czuje się jak kontynuacja serialu
⬤ dobry rozwój postaci
⬤ zawiera odniesienia do oryginalnej serii
⬤ satysfakcjonująca eksploracja nierozwiązanych wątków.
⬤ Powtarzalność ze zbyt wieloma przypomnieniami kluczowych tematów
⬤ niektóre charakterystyki wydawały się nieforemne
⬤ aspekty naukowe skrytykowane
⬤ problemy z tempem, prowadzące do poczucia ugrzęźnięcia
⬤ obawy dotyczące niektórych oryginalnych postaci i rozwiązań fabularnych.
(na podstawie 61 opinii czytelników)
STARGATE SG-1 A Matter of Honor
Nikt nie zostaje w tyle...
Pięć lat po tym, jak major Henry Boyd i jego zespół SG-10 zostali uwięzieni na skraju czarnej dziury, pułkownik Jack O'Neill odkrywa urządzenie, które może sprowadzić ich do domu.
Ale jest ono własnością Kinahhi, zaawansowanego i paranoicznego ludu, obleganego przez bezwzględnego wroga. Nie chcąc dzielić się technologią, Kinahhi realizują własne plany w negocjacjach z ziemską delegacją dyplomatyczną.
Manewrując przez labirynt tyranii, terroryzmu i oszustwa, dr Daniel Jackson, major Samantha Carter i Teal'c odkrywają zaskakującą prawdę - rewelację, która rzuca zespół w chaos i zmusza O'Neilla do stawienia czoła koszmarowi, o którym jest zdeterminowany zapomnieć.
Zdeterminowany, by uratować Boyda, O'Neill wraca do piekła, do którego przysiągł nigdy nie wracać. Tylko tym razem zabiera ze sobą SG-1...
Kwestia honoru.
"Senator Kinsey powiedział mi wiele o panu i pańskim zespole, pułkowniku. Głos Crawforda był cienki i nosowy. Pasował do niego. "Z niecierpliwością czekam na przekazanie mu pełnego raportu na temat waszych metod.
"Jeszcze go nie napisałeś? ".
Usta ambasadora zacisnęły się w pozbawionym humoru uśmiechu, a cisza napięła się. Daniel potarł nagły węzeł na karku i zobaczył oczy Sam, które uważnie przelatywały między dwoma mężczyznami. Podobnie jak on, wyczuwała kłopoty.
Sierżant Davis przerwał tę chwilę, jego głos trzeszczał w systemie PA: "Chevron siedem, zamknięty".
Jack nie ruszył się z miejsca, nie odrywając wzroku od Crawforda. Czekał. Daniel cofnął się w oczekiwaniu, ale Jack ledwo mieścił się w bezpiecznej strefie.
Zawsze musiał przekraczać granice. I wtedy, niczym podmorski wulkan, srebrno-niebieski horyzont zdarzeń wbił się w pomieszczenie bramy, uderzając w niewidzialną ścianę zaledwie kilka centymetrów od nieruchomej głowy Jacka. Crawford krzyknął i potknął się w szoku, a jego hełm odleciał i uderzył mocno o betonową podłogę.
"Jasna cholera" - sapnął, walcząc o równowagę i opanowanie, gdy tunel czasoprzestrzenny zassał się z powrotem i ostatecznie spoczął, mieniąc się jasno wewnątrz Gwiezdnych Wrót.
Daniel uśmiechnął się; to nigdy się nie starzeje.
Odwracając się plecami do zaniepokojonej twarzy Crawforda, Jack mocno chwycił broń w dłonie. "Chodźmy - zaszczekał, wkraczając na rampę. "Carter, ze mną. Daniel, Teal'c - przyprowadźcie nowicjusza. A Crawfish? Nie zapomnij kapelusza.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)