Ocena:

Książka otrzymała w większości pozytywne recenzje, chwalone za piękną prezentację i zdolność do angażowania miłośników kina. Jednak spotkała się z krytyką za styl pisania i pewne pominięcia w znanych filmach.
Zalety:⬤ Dobrze przyjęta jako prezent
⬤ piękna prezentacja z grubymi błyszczącymi stronami
⬤ ciekawe opisy i kultowe kadry z filmów
⬤ skłania do ponownej oceny filmów
⬤ zabawna i wciągająca treść
⬤ dobra dla miłośników kina i tych, którzy lubią historię kina.
⬤ Niektórzy uważają, że styl pisania jest niejasny i słabo zredagowany
⬤ pomija niektóre pamiętne filmy
⬤ może być uważany za ezoteryczny
⬤ brakuje osobistego zaangażowania w opisywane momenty
⬤ frustrujące wykonanie w niektórych wyjaśnieniach.
(na podstawie 35 opinii czytelników)
Moments That Made the Movies
W swojej pierwszej w pełni ilustrowanej pracy David Thomson otwiera nowe możliwości, skupiając się na serii momentów - których czytelnicy doświadczą również w pięknie odtworzonych obrazach - z siedemdziesięciu dwóch filmów na przestrzeni ponad 100 lat.
Niezastąpiony odpowiednik zarówno jego klasycznego Biographical Dictionary of Film (nazwanego „cudem” przez Sight and Sound), jak i jego chwalonej najnowszej historii, The Big Screen („ostro napisana, genialna książka” według Davida Denby'ego), Moments zabiera czytelników na bezprecedensową wizualną wycieczkę, gdzie specyfika obrazów, które czytelnik widzi, jest nierozerwalnie związana z tekstem. Momenty Thomsona obejmują zarówno zestaw pionierskich fotografii Eadwearda Muybridge'a, jak i sekwencje z filmów, od klasycznych - Obywatel Kane, Bulwar Zachodzącego Słońca, Czerwone pantofelki - po nieoczekiwane - Nauczycielka gry na fortepianie, Burn After Reading.
Ekscytacji dynamicznymi wizualizacjami Moments dorówna jedynie dyskusja, jaką wywoła w kręgach filmowych, gdy czytelnicy powrócą do własnej listy niezapomnianych momentów, a następnie ponownie doświadczą filmów - zarówno tych z listy Thomsona, jak i z własnego życia - jak nigdy dotąd. Moments That Made the Movies bez wątpienia potwierdzi miejsce Thomsona jako - według Johna Banville'a - „największego żyjącego pisarza o filmach”.