
Potem ruszyli znowu, ale nic więcej; weszli między bloki skalne wysokie jak domy, gdzie zanurzyli się w śniegu; szli jakby przez małe uliczki pełne śniegu między tymi blokami, wyszli spomiędzy tych bloków, znaleźli się na żwirze, potem na zboczu, gdzie trawa była jak filc, wciąż wilgotna i elastyczna pod podeszwami, ponieważ śnieg dopiero co stopniał; - mężczyźni wciąż się wspinali, dotarli do dna ściany.