Ocena:

W „Barbarian Alien”, drugiej książce z serii „Ice Planet Barbarians” autorstwa Ruby Dixon, czytelnicy powracają do pokrytego śniegiem obcego świata, w którym ludzka Liz Cramer walczy o adaptację po tym, jak została schwytana przez brutalnego Raahosha, który wierzy, że jest mu przeznaczona. Powieść łączy w sobie humor, romans i przygodę, gdy Liz radzi sobie ze swoimi uczuciami do Raahosha na tle przetrwania i zderzenia kultur. Podczas gdy wielu uważa rozwój postaci i romans za wciągające, niektórzy czytelnicy wyrażają frustrację z powodu osobowości Liz i tempa opowieści.
Zalety:⬤ Wciągający rozwój postaci, zwłaszcza Liz i Raahosha.
⬤ Dobre połączenie humoru, romansu i elementów przygodowych.
⬤ Silne motywy kobiecego upodmiotowienia i oporu wobec tradycyjnych tropów damulki.
⬤ Porywające i dobrze napisane sceny intymne.
⬤ Związek Liz i Raahosha rozwija się z napięciem, humorem i wyjątkowym otoczeniem.
⬤ Osobowość Liz jest polaryzująca; wielu uważa ją za irytującą i zbyt sarkastyczną.
⬤ Niektórzy czytelnicy uważają, że rozwój relacji jest powolny i powtarzalny.
⬤ Książce brakuje akcji w porównaniu do pierwszej części.
⬤ Kilku czytelników życzyło sobie większej spójności i jasności w odniesieniu do elementów budowania świata opowieści.
(na podstawie 1047 opinii czytelników)
Barbarian Alien
Druga powieść z serii Ice Planet Barbarians, międzynarodowego fenomenu wydawniczego - teraz w specjalnym wydaniu drukowanym z dodatkowymi materiałami i ekskluzywnym epilogiem!
Liz Cramer przysięga, że znajdzie sposób na wydostanie się z tej obcej planety, na której utknęła - wtedy spotyka Raahosha, najbardziej surowego i upartego kosmitę, który nie zostawi jej w spokoju, a ona może się z tym pogodzić....
Dwunastu ludzi utknęło na zimowej obcej planecie. Jestem jednym z nich. Yay, ja.
Aby przetrwać, musimy przyjąć symbionta, który chce przeprogramować nasze ciała do życia w tym brutalnym miejscu. Lubię nazywać go „cootie”. A mój cootie to palant, ponieważ uważa, że jestem partnerem największego, najbardziej zrzędliwego kosmity z całej gromadki. Raahosh wierzy, że cootie ma rację, więc wykrada mnie z grupy, zdeterminowany, by sprawić, że się w nim zakocham - albo inaczej.
Nie ma pojęcia, z kim ma do czynienia.
I gdybym nie chciała tak bardzo jego nieznośnego ja (dzięki, cootie), dałabym mu dokładnie znać, co myślę. W tej chwili staram się walczyć z tym natychmiastowym przyciąganiem. To, że symbiont uważa, że powinniśmy być razem, nie oznacza, że muszę się z tym zgadzać. A jeśli trochę się wygłupiamy, to tylko biologia. To nie znaczy, że jestem zakochana - albo że jestem mu przeznaczona.