Ocena:

Książka „RUDE AWAKENINGS FROM SLEEPING ROUGH” autorstwa Petera C. Mitchella oferuje emocjonalny i niepokojący wgląd w osobiste doświadczenia autora z bezdomnością w Londynie, podkreślając systemowe niepowodzenia w organizacjach charytatywnych mających na celu pomoc potrzebującym. Wyzywa czytelników do refleksji nad ich postrzeganiem dobroczynności i bezdomnych.
Zalety:⬤ Dobrze napisana i emocjonalnie wciągająca
⬤ dostarcza istotnego i otwierającego oczy spojrzenia na bezdomność i dobroczynność
⬤ trzymająca w napięciu i trudna do odłożenia
⬤ zachęca do autorefleksji i uświadamia kwestie społeczne
⬤ opisywana jako lektura obowiązkowa, która może zmienić światopogląd.
⬤ Nie jest to łatwa lektura ze względu na ciężką tematykę
⬤ niektórzy mogą uznać ją za emocjonalne wyzwanie
⬤ przedstawia ponury obraz instytucji charytatywnych, co może być denerwujące.
(na podstawie 11 opinii czytelników)
Rude Awakenings from Sleeping Rough
To historia, której organizacje charytatywne nie chcą, abyś czytał. To los, który może spotkać każdego z nas, a którego nie chcesz przyjąć do wiadomości.
Od lat mijasz ich na ulicach, są tak samo częścią twojej rutyny, jak poranny prysznic, beznamiętne przeglądanie wiadomości ze świata - fałszywych lub nie - i barista, który artystycznie przygotowuje 4 cappuccino z mlekiem sojowym, trzema kroplami wanilii i posypką czekoladową, która musi być zrobiona dokładnie tak, jak trzeba, bo inaczej zepsuje ci dzień w sposób, którego nikt inny nie rozumie.
Widujesz ich tak często, jak własną rodzinę. Pozbawieni praw obywatelskich. Bezdomnych. Bezdomnych. Obozują i zaśmiecają chodniki i alejki podczas codziennych dojazdów do pracy, a ich doczesny dobytek, taki jaki jest, rozrzucony wokół nich - tak brudny i zużyty jak sami śpiący, ale tak cenny dla nich, jak dla ciebie twoje 100 brogues.
Od czasu do czasu masz ochotę rzucić im trochę drobnych w geście wielkodusznego humanitaryzmu, ale kiedy przychodzi co do czego, wolisz dać napiwek uczciwemu, ciężko pracującemu bariście, który zapewnia ci dobry początek dnia. Lepiej wspierać tych, którym się powiodło, niż rzucać dobre pieniądze za złe, próbując utrzymać na powierzchni wielkich nieumytych.
Przyzwyczaiłeś się do patrzenia przez nie - pozwalając oczom przechodzić nad nimi, nie widząc ich w rzeczywistości. Pokonana akceptacja nieudanego życia; niewygodne przypomnienia o tym, co może się stać, gdy najlepiej ułożone plany myszy i ludzi pójdą strasznie źle. "Dzięki Bogu, że nie jestem taki jak oni" - myślisz, popijając filiżankę płynnego złota. "Nigdy bym na to nie pozwolił".
Aż nagle - w niewytłumaczalny sposób - tak się dzieje. I odkrywasz, że życie, które zbudowałeś, było niczym więcej niż domkiem z kart, który rozbił się wokół ciebie z przerażającą łatwością. Fala pecha, kiepska decyzja lub dwie i wszechobecne "okoliczności poza twoją kontrolą" spiskują, tworząc idealną burzę wydarzeń, która pozostawia cię na ulicach oszołomionego, zdezorientowanego i potępionego.
To historia Petera C. Mitchella. Ale to może być twoja historia. Nie wspominając o tysiącach innych, byłych i obecnych, którzy zostali złamani za zamkniętymi drzwiami organizacji charytatywnych. Ich historie muszą zostać usłyszane. Do przeczytania.