Living with Poetry: Finding Something Deep Inside Yourself That Only Poetry Can Reach
Z przedmowy Edmunda Chaitmana (dr Chaitman jest członkiem Towarzystwa Psychoanalitycznego New Jersey):
Spośród wszystkich stwierdzeń dotyczących celu poezji, najbardziej trafne jest stwierdzenie Ezry Pounda: "Celem poezji jest rzucenie afektu na stronę".
Nie było więc dla mnie zaskoczeniem, gdy otwierając książkę Howarda Schwartza "Living with Poetry", dowiedziałem się, że zwrócił się on do poezji, aby pomóc sobie poradzić z uczuciami wywołanymi śmiercią matki. Howard jest skutecznym analitykiem, który spędził większość swojego życia zawodowego, robiąc to, co robią analitycy, pomagając pacjentom zidentyfikować ich afekty i skutecznie sobie z nimi radzić.
W tym tomie Howard kontynuuje swoją pracę analityczną, identyfikując, wyjaśniając i wyostrzając afekty. Tym razem jednak praca analityczna jest szczególnie wyzwalająca. Ponieważ zamiast zajmować się afektami, które przynoszą mu pacjenci, wybiera poetów i pisze własną poezję, prezentując materiał, który jest dla niego najważniejszy. Ten zbiór wierszy, w całości, zajmuje się stratą, śmiertelnością i (niewypowiedzianą - jak widać najwyraźniej w kodzie).
Znaczenie dobrego życia.
Jak budować nowe życie, pyta jeden z poetów, obciążony wspomnieniami w kieszeniach? Odpowiedź dr Schwartza obejmuje przyjaciół, rodzinę i "Just Stand Up." autorstwa Sabine Bos, jego wnuczki.
"Just Stand Up" to deklaracja zarówno akceptacji wpływu, jak i, co ważniejsze, wezwanie do pójścia naprzód. To wezwanie do działania i niebezpieczeństwa związane z zahamowanym, nie przeżytym życiem są tematami mojego ulubionego wiersza: "Pieśni miłosnej J. Alfreda Prufrocka" T. S. Eliota. Prufrock ubolewa nad faktem, że nie "wstał". Czy zamiast tego, skrępowany setką decyzji i niezdecydowania, odważy się zjeść brzoskwinię? Odmierzał swoje życie łyżeczkami do kawy. O ile lepiej byłoby, gdyby był "parą poszarpanych pazurów przemykających po dnie mórz".
Byłem zdumiony, gdy dowiedziałem się, wiele lat po przeczytaniu Prufrocka na pierwszym roku angielskiego, że Eliot miał zaledwie 23 lata, kiedy napisał wiersz.
Nie znam przyczyny takiej rozpaczy u młodego mężczyzny. Ale znamy lekarstwo Sabine i Schwartza, jak zasugerowano w kodzie: "Mark Twain i Szolem Alejchem" Edwarda Fielda. Po odrobinie dobrodusznego (i myślę, że zasadniczo żydowskiego) żebrania, dwaj mężczyźni, pod koniec swojego życia, bawią się w morzu (echo Eliotowskich pazurów w morzu), śmiejąc się i żyjąc pełnią życia.
Wierzę, że Howard żył pełnią życia, a ten tom może pomóc innym w zabawie z Markiem Twainem i Szolem Alejchemem.
Jeśli to zrobisz, nie będziesz w złym towarzystwie.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)