Ocena:

Recenzje książki Douglasa Schanzenbacha „Vietnam: My Long Journey Home” ukazują złożoną refleksję na temat wojny w Wietnamie poprzez poezję, łączącą osobiste spostrzeżenia i kontekst historyczny. Zbiór rezonuje zarówno z weteranami, jak i cywilnymi czytelnikami, podkreślając emocjonalny i psychologiczny wpływ wojny.
Zalety:Poezja jest zarówno wnikliwa, jak i sugestywna, oddając złożoność wojny w Wietnamie i doświadczeń autora. Czytelnicy doceniają głębię uczuć, użycie języka i przejrzystość historyczną. Osoby związane z wojskiem uznają ją za szczególnie znaczącą i sugeruje się, że książka może być przyjemna bez wojskowego tła.
Wady:Niektórzy czytelnicy twierdzą, że poezja może być trudna do zinterpretowania dla kombatantów ze względu na ich skupienie podczas wojny. Dodatkowo, jedna z recenzji sugeruje, że zbiór jest „gąszczem” poezji wojskowej, co sugeruje, że wiersze mogą być czasami nieuporządkowane lub przytłaczające.
(na podstawie 5 opinii czytelników)
Vietnam: My Long Journey Home
Książka jest eksploracją konfliktu w Wietnamie z mojego osobistego doświadczenia. Biorąc pod uwagę czas i odległość od wydarzenia, perspektywa staje się bardziej przejrzysta.
Dwie administracje, Lyndona Johnsona i Richarda Nixona, kłamały, zniekształcały i przedłużały wojnę przez lata, co spowodowało tysiące zabitych i rannych. Członkowie gabinetu, tacy jak McNamara i Kissinger, byli bezpośrednio odpowiedzialni za wprowadzanie amerykańskiej opinii publicznej w błąd co do powodzenia operacji w tym kraju. Być może najbardziej tragiczne były nieustanne wizyty urzędników państwowych i członków Kongresu w Wietnamie.
Byli oni fetowani, rozpustni i okłamywani.
Ich późniejsze konferencje prasowe zawsze malowały różowy obraz postępu i zwycięstwa. Już w 1965 roku CIA informowała, że konfliktu nie da się wygrać.
Konflikt ten miał kilka wyjątkowych cech. Podczas gdy tylko jeden na pięciu żołnierzy został przydzielony do służby bojowej, nie było żadnych "bezpiecznych" lub "tylnych" obszarów. Nikt nie miał luksusu odpoczynku i poczucia bezpieczeństwa.
Żołnierze byli rotowani do i z kraju na zasadzie indywidualnej. Kiedy nasza tura dobiegała końca, wsadzano nas do samolotu, a kilka godzin później byliśmy z powrotem w krainie BIG PX z niewielkim lub żadnym czasem na dekompresję. Logistyka usuwania zmarłych była tak sprawna, że prawie nigdy nie było szansy na pożegnanie, oddanie szacunku, przetworzenie straty.
Być może dwoma najbardziej wyjątkowymi elementami konfliktu był fakt, że nigdy nie przegraliśmy bitwy, ale przegraliśmy wojnę oraz surrealistyczne wtargnięcie relacji wojennych na żywo każdej nocy do amerykańskich telewizorów. Ten drugi fakt zrodził presję na MACV, aby wymyślić takie wiadomości, jak liczba ciał, spalone chaty, akry defoliacji i galony Agent Orange.
W całym tym cyrku amerykański wojownik wyróżniał się jako wojownik, patriota i jako odporny w obliczu zdeterminowanego i wykwalifikowanego wroga. Po powrocie do USA wielu z nich doświadczyło traumy i wrogości na lotniskach i podczas ulicznych demonstracji. Agent Orange i PTSD sprawiły, że więcej weteranów z Wietnamu zmarło w wyniku samobójstwa niż zginęło podczas konfliktu.
Nawet dziś populacja bezdomnych w kraju składa się w około 20 procentach z weteranów z Wietnamu.
Leczenie rozpoczęło się od Pomnika Wietnamu (Muru) i nabrało rozpędu dzięki programowi Honor Flight. Pół wieku później rozpoczęliśmy proces leczenia.