"Na razie, młoda Kenzie, możesz odejść - zaintonował Frost. "Nasza wspólna sprawa została zakończona.
Sean skinął głową z szacunkiem, jego oczy wciąż były na poziomie stołu, po czym wycofał się w stronę, z której przyszedł, niemal potykając się na szczycie rampy prowadzącej z dołu. Gdy dotarł do drzwi, te wyczuły jego obecność i odsunęły się na bok. Po raz kolejny światło z holu na zewnątrz wlało się do wielkiej komnaty i natychmiast rozmyło pole gwiezdne powyżej.
Sean wszedł do zewnętrznej sali, minął krzesła w holu i zatrzymał się przed realistycznymi, srebrnymi rzeźbami sześciu Orandarów, które tak podziwiał jako chłopiec. Były takie same jak w jego śnie.
Teraz były tylko nieco mniej ożywione, ale ich bezruch był dziwnie pociągający. Zastanawiał się, jak mógł ich nie rozpoznać. Być może Eliah miał rację.
Być może wiedział o tym od samego początku, a jedynie odmawiał uznania prawdy. Jedyny instynkt kazał mu uciekać i ukrywać się przed światem, tak jak robił to jako dziecko, gdy świat stawał się zbyt trudny do zniesienia.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)