
W historycznych portretach Sum Ledger, ekfrastycznych sonetach i uważnie obserwowanych tekstach, charakterystyczne dla Adama Tavela drobnoziarniste szczegóły i niemal halucynacyjna klarowność, niezależnie od tematu, osiągają znacznie więcej niż rodzaj malarskiej uwagi na temat, coś bardziej ambitnego i koniecznego.
Tavel pokazuje nam Amerykę, w której byliśmy i jesteśmy teraz, z tą niewypowiedzianą, ale wszechobecną zasadą: patrzeć bardzo uważnie na twarze zmarłych i żywych, a nawet lekko ich dotykać, ale nie trzymać ich na wyciągnięcie ręki. To tylko pozerstwo, a nie współczucie.
Niezależnie od tego, czy wyczarowuje pacjentów na oddziale dla chorych, czy pisze o gitarze swojego syna, zastanawiając się nad roszczeniami kolonializmu wobec tak wielu młodych istnień, Tavel przedstawia złożoność i chciwość przeszłości i teraźniejszości kraju z pewną znajomością języka, przywołując wielką siłę liryki w utrzymywaniu otwartych barier między sferami doświadczenia.