
To mogłaby być historia miłosna na wschodniofryzyjskiej wyspie. Opowieść o niegasnącej miłości, oczekiwaniu, tęsknocie i morzu.
"Szukam. Szukam JEJ. ONA, szepczą podejrzliwie niektórzy wyspiarze, nie istnieje, nigdy nie istniała, nigdy.
Inni wskazują za moje plecy, chcieliby wyłowić JĄ dla mnie z morza, złapać JĄ z lądu wielką siecią na motyle. Plotka głosi, że pół roku temu pokazałem nawet tej czy innej przybyłej osobie zdjęcie JEJ, które trzy dni później rozwiał wiatr, pochłonęło je morze".