Ocena:
Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 2 głosach.
Self-Care for Teachers: Regain Your Balance Reclaim Your Time Renew Your Practice
Często mówi się, z pewną dozą słuszności, że uczymy tego, co musimy wiedzieć. Tak samo piszemy to, co chcemy przeczytać: w tym przypadku książkę, którą chciałbym, aby ktoś napisał dla mnie, gdy byłem młodym nauczycielem, który dopiero zaczynał. Zacząłem uczyć w brytyjskiej szkole z internatem dla chłopców: wszyscy chłopcy, wszyscy z internatem - próba ognia, jeśli kiedykolwiek istniała. Byłem świeżo po studiach, z dobrym tytułem magistra, ale praktycznie bez doświadczenia w nauczaniu i tylko z mglistym pojęciem o tym, dlaczego dołączam do tego zawodu. Ktoś, komu ufałem, powiedział mi, że mam naturalny talent do nauczania, czułem słabe oznaki powołania i chciałem dać coś od siebie po długiej i samolubnej edukacji. Poza tym nie miałem pojęcia, w co się pakuję i dlaczego. To był dziwny darwinowski świat złego jedzenia, zimnych pryszniców, surowej dyscypliny i biegów przełajowych, z innymi śladami brytyjskiej tradycji szkół publicznych, w tym puddingiem chlebowym, karami cielesnymi i codzienną kaplicą. Paradoksalnie, pomimo surowej dyscypliny i instytucjonalnej formalności - mistrzowie byli powszechnie nazywani Sir, a chłopcy zwracali się do siebie po nazwisku - między personelem a uczniami narastała wielka sympatia. Byliśmy co najmniej honorowymi wrogami przypominającymi szkolne dni Toma Browna, a w najlepszym razie hałaśliwą rodziną uwięzioną razem, bardziej jak szwajcarska rodzina Robinsonów. Każdego dnia działo się coś zabawnego.
Chłopcy byli nieposkromieni, pomimo naszych najlepszych starań, a naładowana, odizolowana atmosfera szkoły w jakiś sposób wytworzyła najbardziej ekstrawagancko barwne osobowości. Zawsze byłem zdumiony tym, jak chłopcy odbijali się od dna po mroźnym marszu lub wyczerpującym tygodniu egzaminacyjnym.
To mistrzowie pokazali, jak bardzo się nadwyrężyli. Po części brakowało nam młodzieńczej odporności. Byliśmy starsi w kościach, a nasze ścięgna straciły elastyczność. Po części, podążaliśmy za nieubłaganym harmonogramem, ponieważ oprócz naszych obowiązków nauczycielskich (w tym pół dnia w sobotę), musieliśmy patrolować akademiki, nadzorować salę do nauki i prowadzić przygody na świeżym powietrzu w każdych warunkach pogodowych. Sześćdziesięciogodzinne tygodnie pracy były standardem, wzrastając do osiemdziesięciu godzin w okresach szczytu. Ale ponieśliśmy również naturalne konsekwencje niezmiennego prawa i zawodowego upośledzenia, które wyjaśnię.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)