
Gatunek westernu cieszył się w ostatnich latach odrodzeniem kulturowym, a kilka filmów odniosło sukces w głównym nurcie. Wydaje się, że western został nieco zapomniany w literaturze i nieczęsto otrzymujemy westernowe rękopisy. Red Rim Marauders(1) to z pewnością bardzo przekonująca próba przywołania widoków, dźwięków i ducha Starego Zachodu.
Historia rozpoczyna się in media res (zabieg, do którego wrócę później), od mężczyzny, zidentyfikowanego później w tekście jako Steve Carson, powracającego do domu po okresie nieobecności. Okoliczności jego wyjazdu są stopniowo przedstawiane w tekście. Pewnego wieczoru, jako szesnastolatek, Steve interweniuje w sprzeczce między podejrzanym zastępcą szeryfa a Indianinem. Uważając zachowanie zastępcy szeryfa za niesprawiedliwe, Carson rzuca mu wyzwanie, w wyniku czego szeryf ginie. Poplecznik szeryfa, który był obecny podczas incydentu, fałszywie twierdzi, że to Steve pobił Indianina. Powstałe w ten sposób lokalne zamieszanie doprowadza do tego, że ojciec Steve'a, Jed Carson, radzi synowi opuścić Red Rim.
Pięć lat później - z wieloma niejednoznacznymi i intrygującymi odniesieniami do tego, co wydarzyło się w ciągu tych pięciu długich lat - Steve wraca, by znaleźć swojego ojca w stanie krytycznym po postrzeleniu. Jed Carson umiera, ale obiecuje Steve'owi, że zaopiekuje się piękną młodą dziewczyną o imieniu Shane Timson, która w trakcie powieści staje się miłosnym zainteresowaniem Steve'a i która potwierdza wersję wydarzeń Steve'a dotyczącą zabójstwa zastępcy szeryfa. Jednak Steve jest nadal śledzony przez grupę mężczyzn, którzy są zdeterminowani, aby go zniszczyć i przejąć kontrolę nad ziemią, którą odziedziczył po ojcu.
(1) Mój słownik sugeruje, że powinno być „Maruderzy