Ocena:

Książka stanowi mieszankę wnikliwych refleksji i osobistych anegdot związanych z albumem Toma Waitsa „Swordfishtrombones”, ale cierpi również z powodu wyborów stylistycznych autora, które niektórzy czytelnicy uznają za rozpraszające lub pobłażliwe. Docenią to szczególnie oddani fani Waitsa, ale może to frustrować osoby mniej zaznajomione z jego twórczością.
Zalety:Utrzymuje ducha albumu przy życiu, oferuje ciekawe spostrzeżenia i kontekst o życiu Waitsa podczas tworzenia albumu, napisany z humorem i głębią, energiczny i entuzjastyczny ton, cenny dla oddanych fanów Toma Waitsa.
Wady:Poetycka licencja autora jest czasami postrzegana jako zbyt sprytna lub rozpraszająca, nadmierne skupienie się na osobistych przemyśleniach autora, a nie na szczegółach albumu, mieszana jakość pisania i może zrazić czytelników bez silnego uznania dla Waitsa.
(na podstawie 13 opinii czytelników)
Tom Waits' Swordfishtrombones
Podczas tworzenia Swordfishtrombones przewijają się dwie powiązane ze sobą narracje, które stanowią trzon tej książki. Gdy lata 70. dobiegały końca, Waits czuł się coraz bardziej ograniczony i uwięziony przez swoją osobowość i karierę. Zgorzkniały i rozpaczliwie nieszczęśliwy, przeniósł się do Nowego Jorku w 1979 roku, aby zmienić swoje życie. To nie działało. Ale w tym samym momencie otrzymał telefon, który zmienił wszystko: Francis Ford Coppola zaprosił Toma do napisania ścieżki dźwiękowej do filmu One From the Heart. Waits wrócił do Los Angeles, by przez kolejne 18 miesięcy pracować w hollywoodzkim studiu Zoetrope. Oczyścił się, zdyscyplinował jako autor piosenek i muzyk, ściśle współpracował z Coppolą i poznał analityka scenariuszy o imieniu Kathleen Brennan - jego „jedyną prawdziwą miłość”.
Pobrali się w ciągu 2 miesięcy w kaplicy ślubnej Always and Forever Yours o 2 nad ranem. Swordfishtrombones było pierwszą rzeczą, jaką Waits nagrał po ślubie i to właśnie za namową Kathleen nagrał płytę, która nie ustępowała w niczym ani jego wytwórni, ani krytykom, ani fanom. Niewiele jest historii miłosnych, w których szczęśliwe zakończenie brzmi jak puszka farby przewracająca się w pustej betoniarce.
Kathleen Brennan była bardzo rozczarowana kolekcją płyt Toma. Zmusiła go do wyjścia z wygodnej jazzowej kieszeni i sięgnięcia po zagraniczne partytury filmowe, niemiecki teatr i azjatycką perkusję. Te dwie historie mężczyzny tworzącego nieuchwytny amerykański drugi akt, a także znajdującego idealnego współpracownika w swojej żonie, nadają tej książce naturalny napęd.