
W swoich nowych obrazach Nick Goss zdaje się celować w modus pamięci; w to, jak w danym momencie z konieczności zawiera ona więcej niż jedno miejsce, więcej niż jedną logikę. Z drugiej strony łatwo jest odczytać prace Gossa w logice modernistycznego kolażu lub kubistycznego przymusu cięcia.
Na jego płótnie „Last of England” tłum ludzi jest uwięziony w weimareski sposób, jakby wewnątrz rozbitego lustra - torba, szalik, coś niesionego pod pachą, wszystkie kawałki na tej samej płaskiej płaszczyźnie. Ale jeśli spędzimy z nimi więcej czasu, efekt nie będzie taki, jak w surrealistycznych asamblażach Ho¨cha czy zuchwałych ulicznych pejzażach Kirchnera - będzie to alienacja lub dezorientacja. Ludzi na nowych obrazach Gossa postrzegam raczej, zgodnie ze słowami Buriala, jako nieznajomych, w których po cichu się wierzy, obdarzonych łaską.
Fragmentacja w tych pracach może być lepiej rozumiana, podobnie jak w muzyce, jako rodzaj próbkowania. W tym oderwaniu jest humor, podobnie jak w obrazach Gossa, zawsze jest coś więcej w tym, co widzimy, bez względu na to, jak płaskie, zgniłe lub zmarnowane może się to wydawać.
W kręgielni było fajnie, dopóki już nie było... Prawda?