Ocena:

Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 8 głosach.
Mosquito Intruders - Target Burma: The Raf's Daring Low-Level Mosquito Operations
Wyczyny załóg Mosquito w Birmie, przemykających na niskim pułapie i z dużą prędkością wzdłuż rzek i ponad koronami drzew do swoich celów, przeszły do legendy. Zaskakujące jest jednak to, że tylko pięć dywizjonów RAF kiedykolwiek brało udział w tych operacjach. Mosquito Intruders - Target Burma bada osiągnięcia tych dywizjonów intruzów, a także koszty ponoszone przez ludzi, którzy latali i wspierali ich.
Ich historia rozpoczyna się w połowie 1943 roku, niemal tak szybko, jak myśliwsko-bombowy wariant "Mossie", kultowy de Havilland Mosquito FB VI, został wprowadzony do służby w dywizjonach w Wielkiej Brytanii. Pierwszym wyzwaniem było dostarczenie nowego samolotu o radykalnie drewnianej konstrukcji do Indii i zbudowanie łańcucha dostaw w celu jego obsługi.
Następnie, mając niewiele samolotów z podwójnym sterowaniem, musieli wyszkolić załogi do obsługi Mosquito do granic jego możliwości w często nieprzyjaznej pogodzie nad niegościnnym terytorium przeciwko agresywnemu wrogowi. Niektóre załogi przeszły z podobnej roli na niskim poziomie, aby zwiększyć zasięg imponującego, ale już przestarzałego Beaufightera. Inne eskadry, po przejściu z jednosilnikowego bombowca nurkującego Vultee Vengeance, musiały nauczyć się obsługiwać szybszego dwusilnikowego intruza i latać na niskim pułapie. Wbrew przeciwnościom, zarówno samoloty, jak i ich załogi dały radę!
Mosquito Intruders - Target Burma wykorzystuje pamiętniki, relacje z pierwszej ręki i oficjalne zapisy, aby przeprowadzić czytelnika przez trzyletnią kampanię Mosquito Intruders, która pomogła wyprzeć Japończyków z Birmy, żyjąc i umierając wraz z dzielnymi wojownikami z pięciu eskadr, które latały na FB VI.
Pierwsze operacje zostały przeprowadzone przez 27 Dywizjon, dowodzony przez słynnego Wing Commandera Jamesa Nicolsona VC, jedyną osobę w RAF Fighter Command, która została odznaczona Krzyżem Wiktorii podczas II wojny światowej. Wielu lotników, takich jak ojciec autora, który latał na intruzach Mossie zarówno w 27, jak i 45 Dywizjonie, czuło, że zostali "zapomniani" przez opinię publiczną w kraju, a często także przez własne dowództwo. Ale co ważne, wiedzieli, że ich działania skracają wojnę na Dalekim Wschodzie.