Ocena:

Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 2 głosach.
My Secret Ballentine
Szmaragdowozielone oczy, długie falowane miodowo-blond włosy i sześć stóp wzrostu bez wysokich obcasów, uderzający wygląd Marley zawsze przyciągał uwagę. Przez większość czasu nie taką, jakiej chciała. Dorastając, często była nazywana przez kolegów z klasy dziwakiem lub klaunem. Górując nad nimi, nauczyła się radzić sobie z ich uwagami z humorem. Zdawało się to ich frustrować, a jednocześnie bawiło Marley.
Kiedy jej rodzice doznają wyniszczających obrażeń, powoduje to znaczne obciążenia finansowe. Kiedy nadarza się okazja, by pomóc rodzicom, Marley postanawia z niej skorzystać.
Jej najlepsza przyjaciółka pomaga jej znaleźć pracę na pół etatu. Marley nie zdaje sobie sprawy, że nie jest to praca, o którą się starała.
Fałszywe zaręczyny i miesiąc małżeństwa to wszystko, na co musi się zgodzić. On dostanie swój spadek, a ona zapłatę. Proste, prawda? Decyzja ta staje się znacznie trudniejsza, gdy dziewczyna zakochuje się.
Z maniakiem próbującym uniemożliwić jej poślubienie Jeffreya, walczy o przetrwanie, próbując przeciwstawić się przeciwnościom losu i znaleźć szczęście.
Fragment książki:
Była bardzo wysoka jak na kobietę, ale nawet przy sześciu stopach na dwóch obcasach patrzyła lekko w górę w te ciemnoniebieskie oczy. "Impreza biurowa? Wysłałeś mnie? Zapłaciłeś za mnie? O czym ty mówisz? Przyszłam tu na rozmowę kwalifikacyjną! ".
Jeffrey w końcu przestał gapić się na jej piersi, a jego oczy skupiły się na dwóch dużych, szmaragdowozielonych oczach. "Chwileczkę, czy ty nie jesteś Natalie? ".
"Nie, nie jestem Natalie. Jestem Marley! I przyszłam tu, aby ubiegać się o pracę jako "osobista asystentka" Jeffreya Ballantine'a. Kim ty do cholery jesteś? ".
"Jestem Jeffrey Ballantine i myślę, że popełniłem ogromny błąd".
"Powiem, że popełniłeś... czekaj... jesteś panem Ballantine? ".
Jeffrey spojrzał na zegarek: "Tak, i jesteś zatrudniony, jeśli zgodzisz się wziąć udział w tym przyjęciu, na które się spóźniliśmy.".
"Ja... cóż...".
"Słuchaj, nie mam czasu do stracenia. To przyjęcie jest dla mnie ważne i powiedziałam mamie, że przyprowadzę narzeczonego. Chcesz iść czy nie? ".
"Narzeczony! Cóż, naprawdę potrzebuję stałej pracy, ale nie aż tak stałej! "powiedziała Marley, lekko podciągając przód swojej sukienki.
"To tylko na kilka dni, może tydzień... może kilka miesięcy... jeszcze nie wiem. Jeszcze nie wiem. Ale jeśli się zgodzisz, zatrudnię cię jako moją "osobistą asystentkę". Jeśli tak wolisz to nazywać".
"Cóż, naprawdę potrzebuję pracy i zgaduję....".
"Dobrze, a teraz chodźmy", powiedział, biorąc ją za rękę, gdy pędził w kierunku windy.