Ocena:
Zbiór poezji Emily Fragos, „Little Savage”, zdobył imponujące uznanie za emocjonalną głębię, żywe obrazy i refleksje na temat zwykłego życia. Krytycy chwalą jej szczerość, empatię i artyzm jej wierszy, opisując jej twórczość jako znaczące osiągnięcie we współczesnej poezji.
Zalety:Poezja jest kunsztowna, odkrywcza, uduchowiona i empatyczna. Krytycy podkreślają zdolność Fragos do uchwycenia piękna w codziennych doświadczeniach i jej umiejętności w odkrywaniu głębokich tematów emocjonalnych. Jej zróżnicowany zakres emocjonalny i żywe obrazy przenoszą czytelników do wyjątkowej wrażliwości. Zbiór ten jest również postrzegany jako kulminacja twórczości poetki, która z czasem doskonaliła swoje rzemiosło, tworząc dopracowane, wpływowe wiersze.
Wady:Niektóre recenzje wskazują na poczucie surowości w jej stylu, ponieważ brakuje sentymentalizmu i ostrożnego, intensywnego skupienia się na temacie, co może nie spodobać się każdemu. Głębia i złożoność jej tematów może wydawać się przytłaczająca lub zbyt „surowa” dla niektórych czytelników szukających lżejszej poezji.
(na podstawie 6 opinii czytelników)
Little Savage
W Little Savage Emily Fragos dostarcza wspaniały zbiór w amerykańskiej tradycji Roberta Lowella i Elizabeth Bishop. Za pomocą czystych, silnie kunsztownych linii tworzy wiersze, które są eleganckie i potężne.
Marie Ponsot nazywa ten zbiór "niezwykłym". To, co odróżnia Fragos od jej współczesnych, to jej niesamowita zdolność do wczuwania się w kreowane przez siebie postacie - odmieńców, artystów, dzieci przetrzymywane w XV-wiecznej szkole, szalonego kompozytora. Przekonująco wciela się w młodą dziewczynę w weneckim konserwatorium dla opuszczonych: "Sofia del violino. Raz widziałam siebie / w czystej kałuży deszczu / wody. Moje zęby są bardzo krzywe, wiem. Nikt z nas nie jest / zaskoczony przez drugiego. Wszyscy jesteśmy / tacy sami. Do nieba." Te momenty bolą szczerością, pokorą i sprawiają, że chcielibyśmy, aby każdy sentyment wyrażony przez Fragosa był prawdziwy.
Zwodniczo proste wiersze napisane przez nieostentacyjnie utalentowanego poetę, Little Savage jest przesiąknięty szacunkiem dla natury, muzyki, mitu i tańca - prawdziwą skarbnicą współczucia i wdzięku.
Przedmowa Richarda Howarda.
Jesteś sam w pokoju, czytasz jej wiersze. Nic się nie dzieje, nic złego, ale naraz, powiedzmy około strony 17 lub 18, słyszysz - pamiętaj, nikogo nie ma z tobą, nikogo innego tam nie ma - westchnienie. Albo wyszeptane słowo: ktoś. Nie jesteś zaniepokojony, ale myślałeś, że jesteś sam. Być może nie. Wrażenie to Freud nazywał unheimlich, niesamowitym. Taki jest efekt wierszy Emily Fragos. Podobnie jak ich autorka, jej czytelnicy są w towarzystwie, i to nie do końca świadomie. Nie jest nieprzyjemnie być w ten sposób eskortowanym, obecnym, dołączonym, ale nie spodziewaliśmy się tego. I jak mawiał Robert Frost ("nie ma niespodzianki w pisarzu, nie ma niespodzianki w czytelniku"), Fragos również nie spodziewała się takich wizyt, jak je nazywa. Ta poetka - te wiersze - znoszą inność, są nawiedzone:
"Pozostaję, ze wszystkim". Nawet gdy ktoś jest ratowany... wyczarowuje armię innych" "Co by się stało z moim życiem, gdy przez cały czas nie było nic poza mną? "Czy nie widziałeś, jak się czułem, kiedy umieściłeś mnie wśród innych?" "A moje ciało - niezamieszkane - cierpi i zastanawia się: czyje to ręce? czyje włosy?". ".
Wiersze ujawnią, czyje, choć nie sądzę, by sama Emily Fragos kiedykolwiek się tego dowiedziała. Nieuchronnie przypominamy sobie to stare surrealistyczne hasło: "Powiedz mi, co cię nawiedza, a powiem ci, kim jesteś"; może to być hasło do tożsamości. Ale ta poetka ma coś, co nazywa "luksusowym umysłem", a jej duchy są liczne:
Samotnie w moim dziwnym pokoju ćwiczę.
Ślepota i świat się unosi.
Blisko i daleko. Nie jestem pewna.
Wszystkiego. Muszę chodzić powoli, ostrożnie.
Z pewnym niepokojem ("posprzątasz?") przyznaje, że nie tylko ukochani zmarli, najbliżsi zmarli są z nią, opętują ją, ale także inni, wszyscy inni. Niezwykłą rzeczą w tej poetyckiej świadomości jest to, że ciało kobiety jest zamieszkane - czasami ze zwykłym przyzwyczajeniem, czasami radośnie, częściej ze zdumiewającym bólem - przez proksemikę realnego (i "nierealnego"); wiersze są instynktem z innymi:
Jak śmiesz.
Troszczyć się o mnie, kiedy całe życie.
Miałem to napięcie do rozpalenia.
Mnie, ten rytm, który mnie napędza.
Kiedy coś w twoim ciele.
Ośmiela mnie do dotknięcia moich rąk.
Do twoich...
Równie niezwykła jest oczywiście równomierna tonacja takiego posiadania; nie ma nic histerycznego ani nawet popędliwego w głosie wierszy, które rejestrują, lamentują lub cieszą się z tych niechcianych towarzyszy. Jest tylko - po prostu - kochająca spójność uważności; i pamiętamy piękny aforyzm Blake'a: niezmieszana uwaga jest modlitwą.
Oczywiście taki poetycki sztafaż nie jest charakterystyczny dla Emily Fragos; podobnie jak Maeterlinck, podobnie jak Rilke, cieszy się ona z odkrytej przez siebie świadomości: "Potrzebuję drugiego / tak jak wirus / potrzebuje żywiciela". Raczej nasyca, zaraża nas wszystkich świadomością, że nie ma pojedynczych dusz: nie jesteśmy sami.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)