
...
Henry pisał wiersze, które mi cytował. Prawda, ich ogólne znaczenie całkowicie mi umknęło, ale obrazy pozostały ze mną.
Dużo mówiono o górach i potokach, łąkach usianych kwiatami, a we mnie narastała myśl o szczególnym świecie, który znajdowałby się w pewnej odległości od Paryża i gdzie pewnego dnia poszłabym z nim na spacer bez guwernantki. Cudowne miejsce, gdzie nie będzie padać, a trawa będzie pełna fiołków i całkowicie pozbawiona dżdżownic i brzydkich pająków, które na rodzinnych trawnikach doprowadzały mnie do szału lękowego niepokoju...