Ocena:

Książka jest zbiorem zabawnych opowiadań i artykułów autorstwa Jerry'ego Flemmonsa, oddających istotę kultury i historii Teksasu. Przemawia zarówno do tubylców, jak i przybyszów, dostarczając spostrzeżeń i humoru istotnych dla życia w Teksasie.
Zalety:Wciągający styl pisania, zabawne historie, ostry humor, pouczający kontekst historyczny i przyjemny dla czytelników niezależnie od ich pochodzenia.
Wady:Niektórzy mogą uznać prezentację historii za tragiczną, a osoby niezaznajomione z kulturą Teksasu mogą nie w pełni docenić wszystkie odniesienia.
(na podstawie 2 opinii czytelników)
Curmudgeon in Corduroy: The Best of Jerry Flemmons' Texas
W eseju "And Flights of Angels Sing Thee to Thy Rest", który otwiera tę fascynującą kolekcję, Jerry Flemmons wykazuje się niezwykłym wyczuciem zarówno historii, jak i zabawy. Kiedy ogłoszono, że anioły ozdobią fasadę wspaniałej hali, która ma zostać zbudowana w Fort Worth na potrzeby sztuki widowiskowej, felietonista, zaintrygowany niestosownością aniołów w Cowtown, zapytał: "Skąd, u diabła, wzięły się te anioły?". "Ostatecznie rozwiązał dylemat, decydując, że są to upadłe anioły z Hell's Half Acre, "Irish Kate... po prawej i Big Birdie... po lewej".
Z silnym uczuciem do prawie wszystkich rzeczy w Teksasie, Flemmons pisze o zwyczajności z niezwykłym wyrafinowaniem i sprytem. Jego Teksas jest czasem miejscem smutku, a nawet tragedii, czasem miejscem żartów i świetnych dowcipów, ale najczęściej jest to miejsce zanikających tradycji i dawno minionych dni. To wszystko znajduje się w tym zbiorze... i jest to Flemmons w najlepszym wydaniu.
Był niosącym trumnę w dniu, w którym pochowano Lee Harveya Oswalda na cmentarzu Rose Hill w Fort Worth. Podczas krótkiej ceremonii nie było nikogo, kto mógłby nieść trumnę, więc gazeciarze wykonali to zadanie. Następnie Marguerite Oswald, lub Mama Oswald, jak nazywali ją dziennikarze, telefonowała do Flemmona i innych z histrionicznymi żądaniami i tyradami telefonicznymi oraz "oficjalnymi" ogłoszeniami o postępach w jej "sprawie". Esej Flemmona "Mama Oswald" to pełen współczucia i złożony obraz tej udręczonej i tragicznej kobiety.
Flemmon był tam również, gdy znaleziono snajpera Charlesa Whitmana na tarasie widokowym słynnej wieży Uniwersytetu Teksańskiego. Pisze o lekkim wietrze, który wiał tego dnia, grze światła i cienia na pokładzie - i na ciele Whitmana - oraz o oszołomionej reakcji tych, którzy znaleźli ciała na różnych poziomach Wieży.
Flemmons z łatwością opowiada również lżejsze historie, takie jak ta o nieżyjącym już Amonie Carterze, który zamówił posąg Willa Rogersa na koniu, a następnie trzymał go ukrytego w skrzyniach z desek przez osiem lat, podczas gdy II wojna światowa się skończyła. Carter nie mógł dokonać właściwego odsłonięcia, gdy trwała wojna, więc czekał. Ale te deski były straszną pokusą dla miejscowych chłopców.
Być może Flemmons najlepiej pisze o małych i pospolitych kawałkach Teksasu. Znajdziemy tu eseje na temat "hunkering", fundamentalnej pozycji spoczynkowej wiejskiego mężczyzny, a także o znaczeniu frontowych ganków, nostalgii za dobrym zegarem dworskim z dzwonkiem, etykiecie dwóch kroków, zanikającej tradycji gry "42" i nieadekwatności wieprzowego grilla.
Pewnego razu odnalazł swój prywatny Brigadoon, małe miasteczko we wschodnim Teksasie z gotyckim budynkiem sądu pośrodku placu ze starymi drewnianymi witrynami sklepowymi. Starsi mężczyźni rzucali podkowami, grali w domino lub siedzieli cicho na wytartych ławkach na trawniku wokół budynku sądu. Dzieci bawiły się na trawniku i żebrały o cukierki od mężczyzny stojącego za ladą sklepu spożywczego. Flemmons jadł lunch w kawiarni, a lody w drogerii, która wciąż miała ladę i stołki. "Do dziś nie pamiętam nazwy miasteczka, choć pamiętam o nim wszystko. Przejechałem wiele mil we wschodnim Teksasie, szukając go, znalazłem inne miasta z innymi sądami i innymi starcami, ale nigdy mojego miasta, mojego Brigadoon".