We're the flownover. We come from flyoverland.
We're The Flowover. We Come From Flyoverland przedstawia wędrownego, baudelariańskiego mówcę próbującego "przetłumaczyć gołębia na angielski" (muzykę ptaka lub gramatycznie uproszczony język), pośród ulic "kości i popiołu", post-empire USA: domu "najdłuższej zimy w historii". Pośród "luster nie wykonanych z amalgamatu metalu i szkła" i znaków indeksowych zastępujących rzeczywistość ("jedzenie, które chcemy jeść poprzez wskazywanie"), opłakuje tendencję do zabijania "nie wroga, ale posłańca" w świecie, w którym to, co święte, jest niechronione: "świątynia, w której drzwi nigdy nie są zamknięte". Ale tego mówcy nie zniechęcają symulakry ani stały pomruk ("źle, do cholery"), który "rośnie w to, co słyszę", zamiast tego dostraja się do "zapomnianego gatunku", "drobnego druku, którego nikt nigdy nie zadał sobie trudu, by przeczytać". Tytuł spełnił swoją obietnicę: "latający" (lekceważeni) z "latającej krainy" (transcendentni) docierają do "Carpe Diem" nie drapieżnego, ale ekstatycznego, gdy turyści ciała, w "kulminacji", stają się turystami umysłu.
-Virginia Konchan, autorka Any God Will Do i The End of Spectacle.
Czytając twórczość Maucha, wciąż przypomina mi się stwierdzenie Stanleya Kunitza, że "pierwszym zadaniem poety jest stworzenie osoby, która będzie pisać wiersze". Mamy tu do czynienia z rodzajem migoczących lirycznych spostrzeżeń, które mogą pochodzić tylko z umysłu i serca daleko na ścieżce oświecenia. Co za wielki dar, który dał nam Mauch, zapraszając nas do udziału w tej podróży, oferując nam nie mniej niż "świątynię, w której drzwi nigdy nie są zamknięte".
-Melissa Studdard, autorka Like a Bird with a Thousand Wings i I Ate the Cosmos for Breakfast.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)