Ocena:

Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 2 głosach.
Jestem skuty łańcuchami, zamknięty w celi, do której wpada tylko światło z jednego zakratowanego okna. Naraz ciężkie drzwi do mojej celi otwierają się, mój pan przyprowadził dwóch kolejnych osobników. Mężczyzna i kobieta są nadzy, posiniaczeni, zakrwawieni i przerażeni. Uderzam mężczyznę, niemal pozbawiając go życia. Chwytam kobietę i rzucam ją na łóżko, wygląda na przerażoną. Nie widzę jej.
Nie widzę życia, które kiedyś miała. Nie czuję jej bólu, nie wyczuwam jej pasji. Wbijam w jej klatkę piersiową silną dłoń z ostrymi pazurami. Światło znika z jej oczu. Wyję, wyciągam z jej klatki piersiowej bijące serce.
Przestaje bić. Rozrywam je, co mnie boli, sięgam do środka i wyszukuję błąd, który został popełniony, który mnie rani. Zamykam serce igłą i nitką. To mnie przeraża. Szycie przypomina pisanie. Wepchnąłem serce z powrotem do jej klatki piersiowej. Potrzebuję żebra, więc zabijam mężczyznę dla jego żebra, aby naprawić jej klatkę piersiową i zamknąć ją. Uderzam ją w klatkę piersiową, by serce znów zaczęło bić. Upadłem na podłogę wyczerpany i czekałem, aż jej życie powróci. Jej oczy się otworzyły, co mnie przeraziło. Potem powraca światło, które ją przeraża. Krzyczy i podskakuje. Nie widzi mnie i biegnie do okna. Nie mogę dosięgnąć mojego pana, bo łańcuchy są za krótkie. Piękny ptak widzi ją, a ona przylega do niego i unosi ją do nieba.