
Twenty-four French Dinners: How to Cook and Serve Them
Paryskie kolacje są znane na całym świecie. Nikt, kto odwiedził tę fascynującą stolicę w jej normalnych czasach, nie uległ ich urokowi. Zarówno dla Paryżan, jak i przyjezdnych, są one uważane za jedne z najbardziej charakterystycznych cech rutynowego życia miasta.
Znaczna część zainteresowania, które się z nimi wiąże, wynika oczywiście z lokalnej atmosfery, ze skojarzeń, które otaczają osobliwe restauracje, na wpół ukryte w nieoczekiwanych zakamarkach i obejściach, z faktu, że stary Jacques "czeka" w rękawach koszuli lub że Grosse Marie obsługuje cię z uśmiechem tak ekspansywnym, jak jej własne proporcje, lub że jest to Justin lub Franois lub "Old Monsoor", z jego wiecznym zrzędą, który przesuwa się po cynkowej ladzie.
Ale jest też magia w układzie menu, w kombinacjach potraw, w samych nazwach słodyczy i w małych galijskich akcentach, które, choć proste, przekształcają zwykłe potrawy w kulinarne przysmaki.
Inspiracja tkwi w sztuce, która wkracza do produkcji francuskiej kolacji, w doskonałej równowadze każdego elementu, od hors d'oeuvre po caf noir, w sposobach przyprawiania, które czynią cuda z resztkami i chronią codzienną rutynę trzech posiłków dziennie przed śmiertelną monotonią amerykańskiego reżimu, w dodatkach, które sprawiają, że najbardziej nieistotne mikstury stają się przedmiotami apetycznego piękna i w sosach, które podnoszą obojętne potrawy do rangi kreacji i pozwalają francuskiemu kucharzowi przygotować kolację odpowiednią dla kapryśnych młodych bogów z tego, co amerykański kucharz marnuje na jej przygotowanie.
Sama ekonomia Francuzów jest sztuką, a w ich ekonomii jest sztuka. Prawdą jest, że ich potrawy, jakie znamy w tym kraju, są drogie, a nawet ekstrawaganckie, ale to dlatego, że były one w większości dziełem drogich szefów kuchni.
Ci, którzy uczynili z jedzenia pasję, wiedzą, że nie trzeba jeść drogo, aby dobrze zjeść.