Ocena:
Seria Hawkenlye zakończyła się książką „The Devil's Cup”, która została pozytywnie przyjęta ze względu na głębię postaci i wciągającą historyczną opowieść, ale niektórzy czytelnicy stwierdzili, że tempo jest powolne, a tajemnica mniej wciągająca niż w poprzednich książkach.
Zalety:Złożone i wiarygodne postacie, silny kontekst historyczny, wciągająca fabuła i satysfakcjonujące zakończenie serii zostały podkreślone. Wielu czytelników docenia głębię relacji między postaciami i zdolność autora do przeniesienia ich do średniowiecznej scenerii.
Wady:Tempo opisywane jest czasami jako powolne, a niektórzy uważają, że tajemnica jest wymyślona lub mniej wciągająca w porównaniu do wcześniejszych części. Niektórzy czytelnicy zauważyli problemy z jakością pisania i dokładnością historyczną, sugerując, że czasami ocenia się średniowieczne zachowanie według współczesnych standardów.
(na podstawie 24 opinii czytelników)
The Devil's Cup
Fragment. © Przedrukowano za zgodą. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wtedy wiatr się zmienił. Bryza, która teraz przybrała na sile, nadciągała od strony morza. Szybciej, niż Josse mógłby przypuszczać, nadciągnęła morska fala ze wschodu i tam, gdzie jeszcze przed chwilą jechali w słońcu, z dobrą widocznością i bez niebezpieczeństwa, że ich konie zabłądzą zbyt blisko niebezpiecznych bagien, nagle wszystko się zmieniło. Dotarli do strumienia. Był dość szeroki, a jego brzegi rozpływały się w otaczającym bagnistym terenie, gdy jego ujście otwierało się do morza, choć nie wydawał się głęboki; przynajmniej nie był, kiedy się do niego zbliżali. Ale to zatrzymało ich postęp. Na czele pociągu, kilka rzędów przed miejscem, w którym jechali Josse, Yves i Geoffroi, król i jego wyżsi rangą towarzysze rozmawiali z miejscowymi przewodnikami. Wkrótce zaczęli nie tyle rozmawiać, co się kłócić. Król, jak zawsze, chciał szybko przekroczyć strumień i ruszyć w drogę. Starszy z dwóch przewodników - zmęczony mężczyzna w późnym wieku średnim o skórze opalonej słońcem i morzem oraz głęboko osadzonych szarych oczach - doradzał ostrożność. Przypływ zmienił się już jakiś czas temu - powiedział spokojnie. Przez tę mgłę nie widzimy morza, ale to, co mogę powiedzieć o panujących tam warunkach, niezbyt mi się podoba. Wyjaśnij - powiedział zwięźle król. Mężczyzna przerwał, najwyraźniej się zastanawiając. Woda jest wyższa niż powinna być o tej porze - powiedział w końcu.
Spojrzał na króla swoim szarym wzrokiem, najwyraźniej niezrażony tym, że rozmawia ze swoim monarchą. Myślę, że może coś spiętrza tam morze. Skinął głową w stronę płuczki. Król stuknął butem o ziemię, a gest ten był pełen irytacji i zniecierpliwienia. Co masz na myśli? - zażądał. Mężczyzna zrobił jeszcze jedną pauzę, po czym powiedział: „Widzisz, masz wiatr od lądu. Ze wschodu, jak ten tutaj. Uniósł dłoń w geście, jakby badał powietrze. U podnóża Wash wirują dziwne prądy. Są nieprzewidywalne. Przerwał, spoglądając tam, gdzie było słychać morze, ale już go nie było widać. Czasami - a moje kości mówią mi, że to jeden z takich momentów - wiatr i prąd łączą się z przypływem, a woda wpadająca do tych strumieni i małych rzek ma niezwykłą siłę. Król popędził konia do przodu, tak że stanął na bliskim brzegu strumienia. Woda nie wygląda na głęboką - powiedział. Jego ton, jak sądził Josse, był starannie neutralny. Może i nie. Ale, jak już mówiłem, nadchodzi przypływ. Przewodnik sprawiał wrażenie, jakby myślał, że to koniec dyskusji. Ale król zapytał: „Ile czasu minie, zanim znów odpłynie?”. Przewodnik zmrużył oczy. Nie wcześniej niż o zmierzchu. A jeśli mam rację i nadchodzi fala wody, to będzie później”. Król milczał przez jakiś czas. Obserwując go uważnie, Josse wyczuł, że jest głęboko zaniepokojony.
To miejsce go przeraża, pomyślał. Nie ufa bagnom, nieprzyjemnemu zapachowi, srebrzystej mgle znad morza, która unosi się w powietrzu. Ale właśnie wtedy promień miękkiego, złotego słońca przebił się przez mgłę, nurkując między kłębami chmur i przebijając ziemię niemal u stóp królewskiego konia. Wyraz twarzy króla zmienił się. Jego usta rozciągnęły się w triumfalnym uśmiechu i ryknął: „Omen! Bóg jest z nami! Następnie, popychając konia dalej w wodę, powiedział z całkowitą ostatecznością: „Jedziemy dalej”. Wśród towarzyszy rozległ się cichy szmer. Młodszy przewodnik, z udręką na twarzy, odezwał się do starszego mężczyzny niskim głosem, słowa były nierozróżnialne, ale w jego tonie wyraźnie słychać było naglącą potrzebę. Starszy przewodnik skinął głową. Mój panie królu - zawołał - nie radzimy tego robić. W połowie strumienia, nieco bliżej drugiego brzegu, znajduje się szeroki pas ruchomych piasków, a w tej mgle i przy tak szybko napływającej wodzie nie będzie łatwo go dostrzec. Nie odwracając się, król zawołał chłodno: - W takim razie miejcie oczy szeroko otwarte i bądźcie czujni.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)