Ocena:
Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 2 głosach.
Coon Dogs and Outhouses Volume 3 Tales from Tennessee
Pamiętasz historie, które opowiadał ci dziadek? Pamiętasz, jak śmiałeś się na głos, gdy historie stawały się coraz głębsze? Jeśli lubisz się śmiać, to naprawdę jest to książka dla ciebie.
Kilka spostrzeżeń na temat życia w ogóle, a ludzi w szczególności, widzianych przez zbiór kolumn gazetowych, prezentujących wypaczone, niecodzienne, pół-poważne, a czasem zabawne poglądy na świat.
Dr Luke Boyd pisze dla Williamson Herald i magazynu Mature Lifestyles.
Dr Boyd przeszedł na emeryturę po 19 latach pracy jako dyrektor Battle Ground Academy, prywatnej szkoły przygotowującej do college'u we Franklin w stanie Tennessee.
Coon Dogs and Outhouses Volume 3 Tales From Tennessee jest laureatem głównej nagrody za humor w 2013 roku w konkursie pisarskim "Books Without Publishers".
Wszystko zaczęło się w 2004 roku. Byłem zmęczony czytaniem artykułów w naszej lokalnej gazecie, których autorzy mieli problemy z poprawnym składaniem zdań. Szczególnie rażącym błędem było niewłaściwe umieszczanie modyfikatorów i wyrażeń modyfikujących. Często można było przeczytać podpis pod zdjęciem, że "Joe Quick, gwiazda drużyny Pinecrest Panthers, podpisuje w czwartek list intencyjny dotyczący gry w futbol na Uniwersytecie Tennessee w nadchodzącym roku". To oczywiście uczyniłoby go bardzo wyspecjalizowanym graczem, ponieważ grałby tylko w meczach zaplanowanych na ten jeden dzień w tygodniu. Uznając te błędy za własność autorów sportowych, trzymałem język za zębami, dopóki klątwa wędrujących modyfikatorów nie zaczęła migrować do innych sekcji gazety. Masa krytyczna została osiągnięta, gdy lokalny mieszkaniec zginął we wraku motocykla na Concord Road. Źle umieszczona fraza modyfikująca sprawiła, że wydawało się, że wypadek miał miejsce w Centennial Hospital.
Nie mogąc się już dłużej powstrzymywać, napisałem list do redakcji, wskazując na te powtarzające się błędy i prosząc, aby gazeta starała się prezentować poprawny i pozytywny przykład pisania dla naszej młodzieży. Mój list nie został wydrukowany. Znałem redaktora od wielu lat i spodziewałem się jakiejś odpowiedzi, ale jej nie otrzymałem. Kilka tygodni później natknąłem się na redaktorkę podczas świątecznego spotkania. Jej pierwsze słowa do mnie brzmiały: "Możesz przyjść do biura i przeczytać kopię, kiedy tylko chcesz". Odpowiedziałem, że nie mam czasu na bycie redaktorem naczelnym gazety i że gazeta powinna mieć kogoś, kto pełniłby tę rolę. Następnie zapytała: "Czy uważasz, że możesz zrobić to lepiej?".
"Wiem, że mogę" - odpowiedziałem.
"Cóż, napisz mi kilka kolumn i zobaczmy" - powiedziała, rzucając wyzwanie.
Zrobiłem to i wkrótce potem otrzymałem propozycję pisania regularnej kolumny. Prawie spanikowałem. Co jeśli po dwóch lub trzech miesiącach okaże się, że nie mam już nic do powiedzenia? Rozbicie się i spłonięcie na oczach wielu ludzi, którzy mnie znali, byłoby niezbyt chwalebnym końcem. Postanowiłem jednak spróbować. To było ponad dziewięć lat temu i do tej pory napisałem około 250 felietonów i wciąż mam folder pełen pomysłów i tematów, które (jak sądzę) wymagają komentarza. W 2007 roku redaktor Mature Lifestyles, miesięcznika dla seniorów, przeczytał kilka moich artykułów i poprosił mnie o napisanie felietonu do ich publikacji. I przez to wszystko udało mi się utrzymać moje modyfikatory we właściwych miejscach.
© Book1 Group - wszelkie prawa zastrzeżone.
Zawartość tej strony nie może być kopiowana ani wykorzystywana w całości lub w części bez pisemnej zgody właściciela.
Ostatnia aktualizacja: 2024.11.13 21:45 (GMT)