Ocena:

Najnowsza część serii Hazel Best i Gabriela Asha autorstwa Jo Bannister, „China Roses”, spotkała się zarówno z pochwałami, jak i rozczarowaniem ze strony czytelników. Podczas gdy wielu z nich docenia atrakcyjne postacie, zawiłą fabułę oraz równowagę między humorem a brutalnością, niektórzy wyrażają frustrację z powodu postrzeganego regresu w rozwoju postaci i zakończenia.
Zalety:Czytelnicy podkreślali trzymające w napięciu napięcie, głęboki rozwój postaci i złożoną, dobrze zaplanowaną fabułę. Pochwalono również humor i wciągający styl pisania. Fani doceniają powracające postacie i odświeżający aspekt tajemnicy.
Wady:Niektórzy czytelnicy uważają, że w książce brakuje postępów poczynionych w poprzednich częściach, wyrażając rozczarowanie zakończeniem i poczuciem powrotu do wcześniejszych punktów fabuły. Nowi czytelnicy mogą mieć trudności z niektórymi wątkami, choć książkę można czytać jako samodzielną pozycję.
(na podstawie 11 opinii czytelników)
China Roses
Brutalny atak na przyjaciela rodziny prowadzi do czegoś mroczniejszego i głębszego dla Hazel Best i Gabriela Asha. Nikt nigdy nie powiedział: „Zobacz Norbolda i zgiń”.
"Dlaczego więc mężczyzna z przeszłości posterunkowej Hazel Best miałby przemierzać Anglię, aby dać się pobić bez sensu w tym mało inspirującym miasteczku w Midlands? Wszyscy zakładają, że szukał Hazel. Ona nie może sobie wyobrazić, dlaczego miałby to robić, a kiedy David Sperrin się budzi, on też nie może sobie wyobrazić, dlaczego miałby to robić. Amnezja - czy coś do ukrycia? Retrospekcje, gdy poobijany mózg Sperrina dochodzi do siebie, tylko pogarszają sprawę.
Jego najostrzejszym wspomnieniem jest dziewczyna umierająca w jego ramionach. Ale kto i w jaki sposób? I dlaczego nie ma ciała, nie ma świadków, nie ma raportu o zaginięciu? Starając się zrozumieć sytuację, Hazel zwraca się o pomoc do swojego bliskiego przyjaciela Gabriela Asha.
Ash ma jednak własne problemy: jeden z jego własnych duchów powrócił, by go nawiedzać. A stawka jest tak wysoka, że nie ma nikogo, nawet Hazel, komu mógłby się zwierzyć...