
apocalypse scroll like it was normal
Co by było, gdybyśmy pisząc nasze imiona, zapominali je, za każdym razem, każde słowo? W apocalypse scroll like it was normal Apokalipsa przewija się tak, jakby to było normalne Kenji Kinz serwuje mocną mieszankę poetyckich i eseistycznych propozycji z i do podwspólnot, tych wspólnych (pod)gruntów, które trzymamy i które trzymają nas.
Podążając za powstańczą i wynalazczą intensywnością niezliczonych innych, kinz (dez)lokalizuje współczesne konceptualizacje wielorakich i nakładających się apokalips, troszcząc się mniej o zagładę i blask zakładanego "przed" i "po", a bardziej o pozornie niekończący się zastój tu i teraz. Od miasta po przedmieścia, podczas akcji i na afterparty, tekst ten próbuje rozpoznać i zapamiętać, opracować i rozszerzyć dziedzictwo, którego nie możemy sobie przypomnieć, sugerując ostatecznie, że być może odpowiedzi, których szukamy, są nie tylko (nie)możliwe, ale już wszędzie w toku.