Ocena:

Książka stanowi przemyślaną analizę przekładu i poezji, chwaloną za wciągający styl pisania i wgląd w tematy literackie.
Zalety:Pięknie napisana, wnikliwa analiza przekładu, wciągająca i porywająca lektura, konwersacyjny styl, przystępna krytyka literacka.
Wady:Żadna nie została wyraźnie wymieniona w recenzjach.
(na podstawie 2 opinii czytelników)
A Treacherous Art
Utwory te zostały wybrane z serii esejów i recenzji, które publikowałem pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Był to okres, w którym tłumaczyłem poezję, nie tyle jako konkretny "projekt" translatorski, ale jako przedłużenie pisania poezji. I jako interaktywny sposób czytania poezji.
Mój impuls do pisania prozy o tłumaczonej poezji był odkrywczy, a nie dydaktyczny. W tym okresie ostatecznie opublikowałem trzy zbiory tłumaczeń z trzech bardzo różnych okresów kulturowych. W 2012 roku ukazało się 91 zachowanych wierszy Luxoriusa, łacińskiego epigramisty z VI wieku n.e., piszącego w okupowanej przez Wandalów Afryce Północnej u zarania Wieków Ciemnych. To przerodziło się w wieloletnie zagłębianie się w Martiala i zakończyło się sporym wyborem w 2018 roku. Równolegle, począwszy od chapbooka w późnych latach 70., tłumaczyłem Rilkego, ostatecznie publikując obszerny wybór w 2020 roku.
Można szczęśliwie i produktywnie pisać wiersze bez zbytniego teoretyzowania. W rzeczywistości, przynajmniej w myśleniu naszej epoki, najlepsze wiersze powstają z potrzeby, a nie z teorii. Nawet odnoszący sukcesy formaliści wykorzystują formę jako narzędzie, a nie inspirację. Ale kiedy chcesz przetłumaczyć poezję na poezję, możesz również znaleźć się w anarchicznym, niezmapowanym krajobrazie, poruszając się po krawędzi klifu we mgle między językami. Podczas tłumaczenia uznanych klasyków "nie szkodzić" nie jest problemem. Ale "nie rób niczego głupiego" jest główną dyrektywą. Z niej wynikają wszystkie inne zasady. "Policja tłumaczeniowa" istnieje, ale nie tyle należy się jej obawiać, co własnego wewnętrznego gestapo. Tak więc wiele z tych utworów służyło jako negocjacje z samym sobą o pozwolenie. Niektóre z nich wielokrotnie trafiały do poetów wymienionych powyżej. Ale skądś przez lata pojawiał się też Katullus. Witałem i ponownie witałem te wizyty. (Art Beck)