Ocena:

Książka „The Lone Star Ranger” autorstwa Zane'a Greya otrzymała mieszane recenzje, z których wiele chwaliło wciągającą fabułę i bohaterów, podczas gdy inni wskazywali na problemy z tempem i nadmierną szczegółowością myśli postaci. Ogólnie rzecz biorąc, jest to warta przeczytania powieść westernowa, szczególnie dla fanów gatunku.
Zalety:Wciągająca historia, dobrze rozwinięte postacie, żywe opisy, przygoda, romans i odzwierciedlenie Starego Zachodu. Wielu czytelników uznało ją za trudną do odłożenia i cieszyło się z głębi fabuły.
Wady:Niektórzy uważali, że książka jest zbyt rozwlekła i powolna, a nadmierne skupienie się na przemyśleniach postaci zakłóca płynność akcji. Kilku recenzentów skrytykowało formatowanie i wydanie książki, wspominając o małym rozmiarze czcionki i amatorskiej prezentacji.
(na podstawie 212 opinii czytelników)
The Lone Star Ranger
Kup jedną z klasycznych książek 1st World Library i wesprzyj naszą bezpłatną internetową bibliotekę e-booków do pobrania. Odwiedź nas online na www.1stWorldLibrary.ORG - - Może ci się wydawać dziwne, że ze wszystkich historii, które słyszałem na Rio Grande, jako pierwszą wybrałem historię Bucka Duane'a - banity i rewolwerowca.
Ale rzeczywiście, opowieść Rangera Coffee'ego o ostatnim z Duane'ów prześladowała mnie, a ja dałem upust wyobraźni i opowiedziałem ją na swój własny sposób. Dotyczy ona starego prawa - dawnych czasów granicznych - dlatego lepiej, żeby była pierwsza. Wkrótce, być może, będę miał przyjemność pisać o dzisiejszej granicy, która w lakonicznej wypowiedzi Joe Sittera „Shore is »most as bad and« wild as ever”.
Na północy i wschodzie panuje powszechne przekonanie, że granica Zachodu to coś dawno minionego, o czym pamięta się teraz tylko w opowieściach. Kiedy o tym myślę, przypominam sobie Rangera Sittera, kiedy wygłaszał tę uwagę, ponuro głaszcząc niezagojoną ranę postrzałową.
Pamiętam też olbrzyma Vaughna, typowego syna niezłomnego Teksańczyka, siedzącego spokojnie z zabandażowaną głową, a jego zamyślony wzrok źle wróżył banicie, który zastawił na niego zasadzkę. Od tamtego czasu minęło zaledwie kilka miesięcy - kiedy to odbyłem z wami mój pamiętny pobyt - a jednak w tym krótkim czasie Russell i Moore przekroczyli przepaść, niczym Rangersi.