
7 maja 2018 r. u mojego 18-letniego wówczas syna, Christiana, zdiagnozowano nawracające stwardnienie rozsiane (SM).
Po miesiącu intensywnych badań i niepokoju myślałam, że przygotowałam się na diagnozę stwardnienia rozsianego, ale to po prostu tak nie działa. Płakałam przez całą rozmowę. Nie mogłam powstrzymać łez, które spływały mi po policzkach.
Niewiarygodnie trudno było usłyszeć, że twoje dziecko cierpi na przewlekłą, nieuleczalną chorobę, która w najgorszym wypadku może je unieruchomić. Było mi tak smutno z powodu Christiana.
Smutno z powodu niepewnej przyszłości. Smutna z powodu niesprawiedliwości.
Smutno, że to on, a nie ja. To jest moja historia o tym, jak jako rodzic osoby ze stwardnieniem rozsianym zostałem wyciągnięty spod dywanu, jak upadłem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, jak zmieniły się moje priorytety i jak powoli odnalazłem rytm.