Ocena:

Obecnie brak opinii czytelników. Ocena opiera się na 2 głosach.
Ambrotypes
"Wszyscy jesteśmy trochę pokręceni" - mówi jeden z bohaterów tej zachwycającej i poruszającej kolekcji nowatorskich opowiadań, które momentami ocierają się o alegorię. Oto zabytkowy świat automatów z papierosami, Jazzercise, studiów fotograficznych Sears, map drogowych McNally, stacji benzynowych z pełnym zakresem usług i zestawów naczyń Green Stamps, świat, w którym siostra z cukrem na buty pragnie kochanka ośmiornicy, żyrafy wygłaszają pogrzebowe eulogie, nauczycielka z plecakiem, w którym mieści się Einstein, i kobieta, która zamieszcza ogłoszenie, by sprawdzić, czy ktoś znalazł jej imię - wszystko to podkreśla nasze człowieczeństwo, jego straty i tęsknoty, a w chwilach, których nie znamy, są to ostatnie chwile. Uwielbiam te historie".
- Jill Talbot, autorka książki The Way We Weren't: A Memoir.
Nic tak naprawdę nie może przygotować cię na ludzi, których spotkasz w Ambrotypes Amy Barnes: małe dziewczynki ze stopami zrobionymi z cukru.
Dzieci aligatorów.
Żony, którym wyrastają pióra.
Ojców zrobionych z origami. Te historie są zaskakujące, całkowicie oryginalne i łatwo wpadają w ucho - idealna lektura dla naszej obecnej rzeczywistości.
- Amy Shearn, wielokrotnie nagradzana autorka Unseen City i The Mermaid of Brooklyn.
"Te historie obejmują rodzinę, dzieciństwo, przyjaźnie i miłość z nutą dziwności i dziwaczności. Jednak w ich sercu nawet najkrótsze historie w rękach Barnesa stają się oknami na to, co to znaczy być człowiekiem. Zbiór, który trzeba przeczytać, który eksploduje pięknem, dziwnością i złamanym sercem życia".
- Chloe N. Clark, autorka Collective Gravities i Escaping the Body.
"Nikt tak jak Amy Cipolla Barnes nie radzi sobie z testem pierwszego zdania. Każda historia w jej kapryśnym debiucie zaczyna się od zing. Z nieodpartymi otwieraczami, takimi jak: "W toalecie w mieszkaniu jest piłka plażowa", "Wiedziałem, co robię, kiedy połknąłem szklany fortepian", "Moja prababcia powiesiła księżyc" i "Moje trzecie dziecko urodziło się jako aligator", jak możemy nie czytać dalej? Mogą to być ambrotypy, ale Barnes pisze w żywym, oddychającym kolorze, aby przynieść nam urzekające, dziwaczne rodzinne migawki, które angażują wiarę, mit, bajkę i odrobinę magii. Przy całej absurdalnej rozkoszy, nie brakuje tu bólu serca i prawdy: "Modliłam się mocno, by mój plastikowy Jezus znalazł mojemu tacie albo prawdziwe spodnie, albo pracę.
Wydawało się, że to zbyt wiele, by prosić o jedno i drugie". Barnes jest biegły w oddawaniu tego, co znajome, nieznane i nieznane, w tych ostro obserwowanych wycinkach życia, które nigdy nie przestają trzaskać, trzeszczeć i trzaskać".
- Sara Lippmann, autorka Doll Palace